Jeden,
dziewięć, jeden, osiem. Tysiąc dziewięćset osiemnaście. To
wspaniałe liczby, prawda? 11 listopada 1918r. Każdy Polak powinien
wiedzieć, co oznacza ta data. Kiedy tylko o tym pomyślę przed
oczami mam radosnych ludzi ubranych w wojenne mundury z
biało-czerwonymi przepaskami na ramieniu. Owe mundury symbolizują
trud jaki przebyli polscy żołnierze, ich krew i pot, a także
tęsknotę za wolną Ojczyzną.
-Halo,
Wioletta, słuchasz ty mnie?
Natalia
– moja przyjaciółka – wyrwała mnie z zamyślenia. Szkoda.
Jeszcze chwila i zaczęłabym przypominać sobie fragmenty z
pamiętnika mojego prapradziadka.
-Co?
O co chodzi?- spytałam zdezorientowana.
-O
ten tramwaj, co nie chodzi- odparła obudzona. Złość o mało nie
wykipiała jej uszami. - Od piętnastu minut do Ciebie mówię, a ty
mnie nie słuchasz. Egh, z Tobą nie da się wytrzymać.
-Dobra,
dobra, nie marudź mi już. - ucięłam.
-Mogę
chociaż wiedzieć o czym myślałaś?
Przygryzła
delikatnie wargę, a jej brwi uniosły się nieznacznie ku górze.
Mina ta oznaczała, że jest bardzo ciekawa mojej odpowiedzi, a
jednocześnie boi się, że mam problemy, albo gorzej, że się
zakochałam! Zaśmiałam się w myślach.
-Wiesz
jaki dzień się zbliża? - spytałam naprowadzając ją na właściwy
trop.
-No
tak, jak mogłabym nie wiedzieć? Jutro piątek, Grażyna urządza
urodziny. Teraz rozumiem, nadal nie masz prezentu?
-Czasem
mam ochotę przywalić Ci książką od historii w głowę, wiesz?
-Ach!
- teatralnym gestem złapała się za głowę – 11 listopada wypada
w poniedziałek, mamy kolejny długi weekend. Tylko co ja będę
wtedy robić?
Przysięgam,
że w tamtej chwili pomyślałam ''Boże, jaka ona jest tępa''.
-Nie
o to mi chodziło. Nie myślałam o tym, co będę robić, bo wiem.
Myślałam o ludziach, którzy walczyli, byśmy my dwie mogły się
uczyć w wolnej, polskiej szkole, a nie niemieckiej czy rosyjskiej,
czy nawet austriackiej. Dziewczyno, ludzie przez sto dwadzieścia
trzy lata nie mogli mówić po polsku!
Czułam,
że mam łzy w oczach od nadmiaru wrażeń.
-Przepraszam.
- wyszeptała cichutko Natalia – Nie wiedziałam, że to dla Ciebie
takie ważne.
Tępo
wpatrywałam się w ścianę. Złość nam obu już minęła. Teraz
zastanawiałam się, czy Natalia coś sobie uzmysłowiła, i czy to,
co chciałam zrobić będzie miało jakiś sens. Cóż... Warto
spróbować.
-Chciałabyś
zobaczyć pamiętnik mojego prapradziadka? - spytałam z nadzieją.
Oczy
Natalki tajemniczo zabłysły. Podbiegła do mnie i mnie przytuliła,
co bardzo mnie zaskoczyło.
-Pewnie.
Zawsze byłam ciekawa, co się działo w głowie ludzi, którzy nie
mieli wolnego wyboru. - uśmiechnęła się do mnie nieśmiało. -
Naprawdę masz taki pamiętnik?
-Mój
dziadek brał udział w powstaniu styczniowym. Jacyś tam badacze
wzięli większość pamiętników, które skupiały się na tym, co
się działo. Jeden, w którym opisywał swoje uczucia pozostawiono
nam. Jest mi bardzo bliski, zawsze mam go przy sobie.
Wyciągnęłam
z plecaka stary, gruby i pożółkły zeszyt.
Jetem
Polakiem. To zaszczyt dla mnie, że mogę walczyć w obronie
Ojczyzny. Zostawiłem żonę i córkę, bezpiecznych w domu.
Przynajmniej taką mam nadzieję. Ile jeszcze lat będzie Polska
cierpieć katusze? Nie wiem. Ale wiem, że damy radę. Bo jesteśmy
polskim narodem. Nie, to za mało. Jesteśmy wielką, polską
rodziną. Bo jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy.
Co Nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy.
Co Nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy.
Jestem
silny, jesteśmy silni.
I
dopóki Bóg po naszej stronie, dopóty będziemy walczyć.
Zamknęłam
zeszyt i westchnęłam. Patriotyzm... To u nas rodzinne. Spojrzałam
na Natalię. W jej błękitnych oczach dostrzegłam łzy. Zrozumiała.
Nareszcie wie, czemu się tak wzruszałam. Kiedyś też nie
wiedziałam, dlaczego to święto jest takie ważne. Z ciekawości
przeczytałam te zapiski. Nigdy więcej nie wypowiedziałam się źle
na temat naszego święta narodowego, nieważne czego dotyczyło.
Nabrałam szacunku do przeszłości. Tak wiele się wtedy działo. To
samo przeszła właśnie Natalia. Czy komuś jeszcze uda mi się
uzmysłowić, jak ważne jest to, co było? Taką mam nadzieję.
Dziadek mi pomoże.
Wolność
to nie "chcę", ale możliwość
skorzystania z "nie muszę".