czwartek, 5 grudnia 2013

Ś M I E R Ć . .

Kolejny wiersz utworzony z nudów po kartkówce z matematyki z funkcji. wstawiam go bo z kartkówki dostałam dobrą ocenę . jeeea ! :D

Siedzę w domu 
Ona przyszła
Namieszała
Potem wyszła.

Mam żyletkę
Problem znika
Lecz gdzieś w głowie
Nie zanika.

Ból powraca
Zamyślona 
Znów sięgnęła po żyletkę,
całkiem już uzależniona.

Słyszy głosy
Głosy wszędzie,
powróciła chcąc przeprosić ?

Prawda wyszła jednak inna 
Choćby nawet jakiś cud 
Będą walczyć aż po grób.

Chwilę póżniej wzięła nóż
I w rywalkę skierowała
Krew się toczy z różnych miejsc 
Potem tego żałowała.

Gdy rodzina to ujrzała
Karetkę wezwała
A dziewczyna żyletkę dokładnie w żyłę skierowała.

Jedno cięcie 
Jedna żyła
Jeden ból, 
jedna chwila.

Już za późno...
Koniec końcem
Obie w grobie 
Z wyrzutami ku sobie.

Nic już się nie zmieni 

Obie wokół płomieni.



czwartek, 7 listopada 2013

11 listopada - to ważny dzień.

Jeden, dziewięć, jeden, osiem. Tysiąc dziewięćset osiemnaście. To wspaniałe liczby, prawda? 11 listopada 1918r. Każdy Polak powinien wiedzieć, co oznacza ta data. Kiedy tylko o tym pomyślę przed oczami mam radosnych ludzi ubranych w wojenne mundury z biało-czerwonymi przepaskami na ramieniu. Owe mundury symbolizują trud jaki przebyli polscy żołnierze, ich krew i pot, a także tęsknotę za wolną Ojczyzną.
-Halo, Wioletta, słuchasz ty mnie?
Natalia – moja przyjaciółka – wyrwała mnie z zamyślenia. Szkoda. Jeszcze chwila i zaczęłabym przypominać sobie fragmenty z pamiętnika mojego prapradziadka.
-Co? O co chodzi?- spytałam zdezorientowana.
-O ten tramwaj, co nie chodzi- odparła obudzona. Złość o mało nie wykipiała jej uszami. - Od piętnastu minut do Ciebie mówię, a ty mnie nie słuchasz. Egh, z Tobą nie da się wytrzymać.
-Dobra, dobra, nie marudź mi już. - ucięłam.
-Mogę chociaż wiedzieć o czym myślałaś?
Przygryzła delikatnie wargę, a jej brwi uniosły się nieznacznie ku górze. Mina ta oznaczała, że jest bardzo ciekawa mojej odpowiedzi, a jednocześnie boi się, że mam problemy, albo gorzej, że się zakochałam! Zaśmiałam się w myślach.
-Wiesz jaki dzień się zbliża? - spytałam naprowadzając ją na właściwy trop.
-No tak, jak mogłabym nie wiedzieć? Jutro piątek, Grażyna urządza urodziny. Teraz rozumiem, nadal nie masz prezentu?
-Czasem mam ochotę przywalić Ci książką od historii w głowę, wiesz?
-Ach! - teatralnym gestem złapała się za głowę – 11 listopada wypada w poniedziałek, mamy kolejny długi weekend. Tylko co ja będę wtedy robić?
Przysięgam, że w tamtej chwili pomyślałam ''Boże, jaka ona jest tępa''.
-Nie o to mi chodziło. Nie myślałam o tym, co będę robić, bo wiem. Myślałam o ludziach, którzy walczyli, byśmy my dwie mogły się uczyć w wolnej, polskiej szkole, a nie niemieckiej czy rosyjskiej, czy nawet austriackiej. Dziewczyno, ludzie przez sto dwadzieścia trzy lata nie mogli mówić po polsku!
Czułam, że mam łzy w oczach od nadmiaru wrażeń.
-Przepraszam. - wyszeptała cichutko Natalia – Nie wiedziałam, że to dla Ciebie takie ważne.
Tępo wpatrywałam się w ścianę. Złość nam obu już minęła. Teraz zastanawiałam się, czy Natalia coś sobie uzmysłowiła, i czy to, co chciałam zrobić będzie miało jakiś sens. Cóż... Warto spróbować.
-Chciałabyś zobaczyć pamiętnik mojego prapradziadka? - spytałam z nadzieją.
Oczy Natalki tajemniczo zabłysły. Podbiegła do mnie i mnie przytuliła, co bardzo mnie zaskoczyło.
-Pewnie. Zawsze byłam ciekawa, co się działo w głowie ludzi, którzy nie mieli wolnego wyboru. - uśmiechnęła się do mnie nieśmiało. - Naprawdę masz taki pamiętnik?
-Mój dziadek brał udział w powstaniu styczniowym. Jacyś tam badacze wzięli większość pamiętników, które skupiały się na tym, co się działo. Jeden, w którym opisywał swoje uczucia pozostawiono nam. Jest mi bardzo bliski, zawsze mam go przy sobie.
Wyciągnęłam z plecaka stary, gruby i pożółkły zeszyt.

Jetem Polakiem. To zaszczyt dla mnie, że mogę walczyć w obronie Ojczyzny. Zostawiłem żonę i córkę, bezpiecznych w domu. Przynajmniej taką mam nadzieję. Ile jeszcze lat będzie Polska cierpieć katusze? Nie wiem. Ale wiem, że damy radę. Bo jesteśmy polskim narodem. Nie, to za mało. Jesteśmy wielką, polską rodziną. Bo jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy.
Co Nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy.
Jestem silny, jesteśmy silni.
I dopóki Bóg po naszej stronie, dopóty będziemy walczyć.

Zamknęłam zeszyt i westchnęłam. Patriotyzm... To u nas rodzinne. Spojrzałam na Natalię. W jej błękitnych oczach dostrzegłam łzy. Zrozumiała. Nareszcie wie, czemu się tak wzruszałam. Kiedyś też nie wiedziałam, dlaczego to święto jest takie ważne. Z ciekawości przeczytałam te zapiski. Nigdy więcej nie wypowiedziałam się źle na temat naszego święta narodowego, nieważne czego dotyczyło. Nabrałam szacunku do przeszłości. Tak wiele się wtedy działo. To samo przeszła właśnie Natalia. Czy komuś jeszcze uda mi się uzmysłowić, jak ważne jest to, co było? Taką mam nadzieję. Dziadek mi pomoże.

Wol­ność to nie "chcę", ale możli­wość skorzys­ta­nia z "nie muszę".  

sobota, 2 listopada 2013

Pamiętniki Wampirów ♥

Od kilku dni tworzyłam pewien filmik, który koniec końców i tak mi się nie podoba ;x
Ale i tak go wstawię. ;p


Możecie śmiało mówić, co o nim sądzicie. Chętnie przyjmuję uzasadnioną krytykę.
~
Czasami mam wrażenie.
Że świat się na mnie wali.
Przygniata marzeniami.
Cuci rzeczywistością.

Potrzebuję twojego wsparcia.
Zamiast krytyki i krzyków.
Kilku małych wybryków.
To jest to, czego pragnę.
~

sobota, 12 października 2013

` Przebudzenie `

Hejka a oto mój wiersz który ułożyłam na szybkiego po kartkówce z matmy. :) Co sądzicie ?

Siedzę, myślę, czuję ten ból
Mam ochotę zapaść się pod ziemię.
Nadzieja umiera.
Zasmucona
Widzę go całującego się z inną.

Biorę nóż.
Mam ochotę ujrzeć jej śmierć
Obserwuję..
On odchodzi
Podchodzę z goryczą.
Nagle krew otacza mój nóż.

Krzyczę
Nie wiem co się dzieje.
W głebi duszy wiem, że wszystko miało być inaczej.
Modlę się
" Boże pomóż mi "
Chyba już za późno.
Po chwili się budzę. 



czwartek, 3 października 2013

Martyna

Martyna to uczennica trzeciej klasy gimnazjum. Jest niewysoką blondynką o uroczym uśmiechu oraz dużych, błękitnych oczach. Kiedy się uśmiechała na jej policzkach pokazywały się dołeczki, które upodobniały ją do niemowlęcia.
Pech chciał, by to akurat jej przytrafiła się ta historia. A wszystko zaczęło się owego feralnego dnia, kiedy to Diana – jej przyjaciółka – trafiła do szpitala.
Była już piąta godzina lekcyjna, niedługo dziewczyny kończyły zajęcia. Diana już nie mogła się doczekać końca tej lekcji, nienawidziła W-F'u . Martyna zaś nie mogła się nadziwić, jakim cudem jej przyjaciółka ma tak dobrą kondycję, skoro biega tylko wtedy, kiedy musi. Ona sama, mimo, iż uwielbiała piłkę nożną, to nigdy nie mogła doścignąć Diany.
  - Martyna, jedź sama! - krzyknęła jedna z dziewczyn podając do niej piłkę.
Tysia przyjęła piłkę, bez problemu okiwała przeciwniczki. Była już sam na sam z bramkarzem. Jak zawsze przed strzałem nie spuszczała wzroku z piłki. W ostatniej chwili podnosiła wzrok, by prawidłowo ocenić, gdzie powinna kierować piłkę. Zawsze ta metoda zdawała egzamin. Tak było i tym razem. Piłka mignęła graczom przed oczami i już była w bramce. Po sali potoczyły się okrzyki. Jedne radosne, a inne wręcz żałosne.
  -Sześć do dwóch dla drużyny Martyny. - oznajmił trener
Wściekła Zuzia – bramkarka drużyny przeciwnej – postanowiła zemścić się w brutalny sposób. Wykorzystała fakt, że potrafi dokładnie podawać i wycelowała w Dianę. Niby przypadkiem piłka uderzyła właśnie w nią, w sam środek twarzy. Zuzia była potężną dziewczyną, więc siła z jaką kopnęła piłkę przewróciła drobną Dianę. Martyna natychmiast do niej pobiegła. Na pierwszy rzut oka widać było złamany nos i opuchnięte oczy. Nie wiadomo, czy coś się nie stało w wyniku upadku na twardą powierzchnię. Trener zajął się opatrywaniem jej ran, polecił komuś powiadomienie Pani Dyrektor oraz zadzwonienie po karetkę. Martyna trzymała rękę koleżanki w pocieszającym geście. Na Zuzannę nawet nie spojrzała. Kilka minut później Diana była już w szpitalu. Martyna nie mogła pojechać, więc do szpitala poszła pieszo, po lekcjach. Aby dotrzeć tam szybciej postanowiła iść skrótem przez ciemną uliczkę. Normalnie nie odważyłaby się iść tamtędy, lecz strach o przyjaciółkę dodał jej sił. W ten sposób nie musiała iść przez całe miasto, by dotrzeć do jedynego szpitala w Skierniewicach. I to był błąd. Na końcu uliczki dostrzegła czterech umięśnionych mężczyzn, wyraźnie pijanych, lecz nie na tyle, by mogła przejść niezauważona. W pobliżu nie było żywej duszy, a wysuszone gardło nie posiadało wystarczająco sił, by krzyknąć na tyle głośno, żeby ktoś to usłyszał i przybył z pomocą. Była zdana tylko na siebie i swoją nieszczęsną kondycję.
  -Ej, mała! - krzyknął jeden z mężczyzn – Daj no, piąteczkę na piwo.
Martyna zignorowała tą zaczepkę. Szła pewnie, mając nadzieję, iż w ten sposób przestaną ją zaczepiać. Myliła się jednak.
  -Daj piątala, albo sami sobie weźmiemy! - warknął następny
Ponieważ Martyna nadal ich ignorowała przestali ją dręczyć i zajęli się rozmową. Przynajmniej tak jej się wydawało, lecz kiedy dzieliło ją od nich tylko kilka metrów, tamci z miejsca się poderwali.
  -Prosiliśmy ładnie, nie dałaś. Sami sobie teraz weźmiemy. - spojrzenie mężczyzny było puste, nie wyrażało żadnych emocji. Nie widać było przez nie dna jego duszy.
Po tych słowach otoczyli biedną dziewczynę, zabrali jej plecak w którym miała pieniądze na powrót do domu oraz na drobny upominek dla Diany. Dwóch zaczęło przeszukiwać plecak, a pozostali zaczęli ją bić. Już po pierwszym ciosie upadła na ziemię. Zaczęli ją kopać, szarpać. Zamknęła oczy i czekała na koniec.
Obudziła się w szpitalu. Jej łóżko znajdowało się tuż obok łóżka Diany, ale dzieliła je jakaś maszyna podłączona za pomocą dziwnych rurek. W pobliżu kręciła się pielęgniarka.
  -Co się stało? - spytała zdezorientowana
  -Zostałaś napadnięta, kotku. - wyjaśniła uprzejmie Pani Doktor, która zdążyła wejść do sali. - Twoi rodzice są na korytarzu.
Martyna nie miała siły myśleć. Nie miała siły zareagować. Nie miała siły się odezwać.
  -Musisz złożyć zeznania na policji. - dobiegł ją głos z oddali.
  -Nie- wyszeptała osłabiona Martynka – Zabiją mnie.
  -Ale Tyśka, nie możesz milczeć! - krzyknęła zbulwersowana Diana – Musisz zareagować!
  -Didi, zrozum. Nie mogę.
Przyjaciółka długo przekonywała Martynę, ale kiedy skończyły jej się argumenty, uległa. Tyśka niechętnie poszła na policję i złożyła zeznania. Tydzień później złapano tych typków. Grozi im od 2 do 12 lat pozbawienia wolności. Żałowała tylko, że nie dożywocie. Kto wie, czego jeszcze się dopuścili po pijaku?
Wszystko szczęśliwie się zakończyło. Wszyscy wiedzą, że nie warto milczeć. Na świecie nie będzie sprawiedliwości, jeśli będziemy siedzieć cicho.
Kilka tygodni później Didi zapytała Martynę, czy wybaczyła zbrodniarzom. Ta uśmiechnęła się do niej z politowaniem i odpowiedziała ulubionym cytatem:
  -Nie ma po­koju bez spra­wied­li­wości, nie ma spra­wied­li­wości bez przebaczenia.

Szczęśliwe, że to już koniec poszły na lekcję. Nic więcej nie miało się im przytrafić. Miały żyć beztroskim życiem jak na nastolatki przystało.

Ocenicie? Napisałam to na konkurs, nauczycielom się spodobało. A Wam?

niedziela, 25 sierpnia 2013

Achmm . . *.*

 Hej kochani . Przepraszam , że tak dawno nic nie pisałam . :c Ale tak po prostu , albo nie miałam weny, czasu , albo zachorowałam na lenia. xd  No tak czy inaczej dość dawno nic nie pisałam.

Coś na polepszenie humoru .  https://www.youtube.com/watch?v=QkmMzKIFNyo  ♥
No a teraz takie coś , może `wstydliwcom` się przyda.   ^^
                   
                Najdroższy !

     Czytając te urocze wyznania, miałam zmienne uczucia. Raz czułam radość i zadowolenie, po chwili rozgoryczenie. Zdałam sobie sprawę, że to, co czujesz do mnie, jest o wiele głębsze niż przyjaźń.
      Serce biło mi jak oszalałe. Nie byłam w stanie zebrać myśli. Czułam ucisk w brzuchu, drżące i spocone z wrażenia ręce nie mogły utrzymać kartki papieru.  Odchodziłam od zmysłów, nie potrafiłam odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego zwierzasz się mi i wyznajesz te słowa. Czy kochasz mnie , czy traktujesz jak przyjaciela? Nie wierzyłam własnym oczom, myślałam że śnię. Przywołując w pamięci Twój obraz, czułam tęsknotę. Chciałabym, abyś  w obecnej chwili był przy mnie. W głowie kłębiły mi się tysiące pytań, na które nie mogłam znaleźć żadnej odpowiedzi. Czułam się bezradnie. Pragnęłam, aby ta przyjaźń i wyznania przerodziły się w prawdziwą miłość. Moje serce przepełniało ogromne zadowolenie, dotąd mi nieznane. To wielkie szczęście, spotkać kogoś, kto darzy Cię prawdziwym uczuciem. Zamykałam oczy i malowałam najwspanialsze historie. Chwilami widziałam, że się wahasz. Zadając dziwne pytanie : Czy to jest przyjaźń ? Czy to jest kochanie? Wtedy budziłam się ze snów o przyszłości. Czułam niepewność, nasuwały mi się pytania i wątpliwości. Marzenia stawały się rzeczywistością. Doświadczyłam na przemian uczucia smutku, złości, żalu a przede wszystkim bezradności. Co będzie, jeśli okaże się, że źle odebrałam Twoje przesłanie.
      Ja jestem pewna swych uczuć co do Ciebie, lecz nie mam pewności, że Ty czujesz to samo do mnie .
                     
                                                                                                              Twoja wybranka .      ♥
   


czwartek, 25 lipca 2013


Love~Nathalie Johnson

   Był początek wakacji. Siedziałam w swoim pokoju i myślałam o życiu. Życiu ? To takie ogóle sformułowanie. Myślałam o Nim.  Kim On jest ? Ma na imię Ethan, chodził wraz ze mną do szkoły artystycznej. Jest uroczym chłopakiem z lśniącą blond grzywką. Kocham go całym sobą. Ale ostatnio nasze relacje nieco się skomplikowały. Nim się obejrzałam już zanurzyłam się we wspomnieniach. To wszystko działo się, kiedy rok szkolny trwał w najlepsze.
  Przyszedł do mnie po lekcjach i oświadczył, że musimy pogadać. W jego ustach ,, musimy pogadać'' brzmi jak ,,Houston, mamy problem''. Nie poprawiło mi to nastroju. Poszliśmy do parku. To jedyne tak spokojne miejsce, które pozwoliłoby nam porozmawiać bez przeszkód. Usiedliśmy na ławce tuż obok fontanny z której tryskała woda. Wpatrywałam się w strużki wody jak w obrazek. Po chwili Ethan się odezwał.
  - Nathalie - spojrzałam na niego - Muszę wyjechać.
Z początku nie zrozumiałam o czym on do mnie mówi. Kiedy to w końcu do mnie dotarło poczułam, jak mój mały, wspaniały świat zaczyna się rozpadać.
  - To przeze mnie - powiedziałam lodowatym tonem
Mimo, że nie było to pytanie Ethan i tak odpowiedział.
  - Tak, kochanie. - odwrócił wzrok jakby nie mógł patrzeć na moje cierpienie.
Zerwałam się z ławki.
  - Nie mów tak do mnie! Nie jestem twoim kochaniem! - wrzasnęłam i pobiegłam w stronę swojego domu.
Nie oglądałam się za siebie. Wiedziałam, że za mną nie pobiegł. Bo już go nie obchodziłam. Bo już mnie nie kochał.
Jak on śmiał mi coś takiego powiedzieć?! Jego ,,Tak, kochanie'' wciąż wirowało mi w głowie. Bezczelność.
Wyrwałam się z bolesnych wspomnień i wróciłam do rzeczywistości.

Byłeś mi da­ny tyl­ko na chwilę
bym zdążyła
wy­ciągnąć ręce
prze­niknąć oczy
po­dać czys­te serce

ta­kie co prędzej sa­mo się skaleczy
niż za­da ból

od­czy­tać gesty
zro­zumieć słowa
poz­nać duszę i ciało
ot­rzeć się o cud 



CDN

czwartek, 18 lipca 2013

Czy warto ?



Roztrząsając cudze sprawy skutecznie odwracamy uwagę otoczenia od swojej osoby. Co ciekawe u innych dostrzegamy zazwyczaj takie cechy i zachowania jakich nie akceptujemy w sobie. 




Zachowanie tajemnicy koleżanki bądź przyjaciółki nie jest łatwe, ale dla tamtej osoby tak samo nie było łatwo powierzyć Ci swojego sekretu. Ty odpowiadasz za zwyczaj :
- No powiedz , proszę <3 , nikomu nie pisnę ani słowa..
A czy jest to do końca prawda ?
U co niektórych owszem jeśli osoba jest dobra i wie, że nie powinna nie zdradzi sekretu choćbyś nie wiem jak nalegał.
Ale niestety nie sprawdza się to u każdego. Większość z nas bez większego zastanowienia wygaduje "zdradza" tajemnicę a czasami jest nawet z tego powodu z siebie dumna. "Och ach jaka jestem fajna".
- Ale czy na pewno tak jest ?
Ta powierzona tajemnica przechodzi wtedy z ust do ust i staje się po prostu plotką, powstają nowe wątki, przeinaczenia, przejęzyczenia. Hmm.. najgorzej gdy ta koleżanka dowie się, że jej sekret wyszedł na jaw. Sytuacja tej osoby nie jest za wesoła, lecz Ty jesteś drugą osobą, która na tym ucierpi. Przede wszystkim tracisz koleżankę, a czasem nawet przyjaciółkę, ale również i kontakt z innymi znajomymi..
 - A gdzie są te plusy ujawnienia tajemnicy ?!
JEDYNE co możesz zyskać to miano plotkary i osoby, której nie można zaufać.
Więc z tego co powyżej napisałam zastanówcie się...  Co wam to da ??
Minusów ujawnienia sekretu jest naprawdę sporo , ale plusów?
- brak.
Pomyśl również jak byś się czuła, gdyby Twoja tajemnica wyszła na jaw?  Gdyby okazało się, że ktoś bliski komu chcesz się zwierzyć nie jest godny Twojego zaufania?
Niemiłe uczucie, prawda ?
Mam nadzieje, że wyciągnęliście z tego lekcję, a to czy jej posłuchacie, zależy też  od tego jaką będziesz mieć opinię : PLOTKARY czy OSOBY GODNEJ ZAUFANIA.


Hejtowanie za plecami osoby bądź w internecie świadczy o tym samym. To tak samo jak plotki, a najczęściej nieprawdziwe. Hmm.. zastanówcie się nad własnym postępowaniem. Bo jak można się z kimś przyjaźnić a do kogoś drugiego tak powiedzieć .. ?!


To już nie jest przyjaźń. Na koniec zadajcie sobie już tylko jedno pytanie " Czy tak naprawdę warto i chcecie tego" ? To już wasza decyzja i wasz wybór. Nie mogę was do niczego zmuszać . Cieszę się, że jest jeszcze choć mała grupka z nas, która jest właśnie taka jaka powinna być. 





piątek, 12 lipca 2013

Wiersze miłosne *.*




Przyjaźnili się od dawna,Ona była bardzo ładna,
On był dowcipnisiem,
Nazywała go swoim misiem,
Byli jednością
A każde spotkanie było radością,
On w jej oczach się przeglądał,
Lecz na inne też spoglądał,
Z czasem przyjaźń w miłość się przemieniła
I jak gwiazda mieniła,
Ona miłość mu wyznała
I dziękowała Bogu ,że go poznała,
Lecz jak to zawsze bywa,
Miłości tak łatwo się nie zdobywa,
On tylko tak z nią pogrywał,
Wciąż do niej wracał
I wciąż zrywał,
Odkryła,że ją zdradza
I przeminęła nad nim jej władza,
Zaczął ją ignorować
A tamtej różne błyskotki kupować,
Dała mu ostatnią szanse,
Lecz on miał w podrywie dobrą passę,
Nie odbierał od niej telefonów
I nie tolerował jej humorów,
Zazdrość ją ogarnęła
I aż ze złości płonęła,
Nie wiedzą , co robić,
Postanowiła największą głupotę zrobić,
Wkradła się nocą
Do swej rywalki mieszkania,
Podczas pory spania,
Wzięła nóż
I tamta nie żyła już,
Sama popełniła samobójstwo,
Choć chłopcy traktowali ją jak bóstwo.

~~
Czas nie leczy ran
Jak byśmy chcieli
Ale miłość droga
Jeśli serce onieśmieli
Sprawi , że wszyscy
O tamtym zapomnieli
O tym jaki był
Oraz jaki nie był
Co robił a czego
nie Tolerował
bo on po prostu przepadł
Zostawiając twe serce złamane
,,był i nima ''
Nie spojrzy na Ciebie
Pięknymi oczyma
~~

Zawsze to samo
Ludzie pytają

widząc łzy


Ja odpowiadam
Się zakochałam

Ale ja wiedziałam


Ze odejdą gdzieś
Jak najdalej ode mnie, 

jakby się bali


Nie wiem czego
Nie wiem kogo

Może mnie ,


A może tych niespełnionych marzeń??
Co przepadły w chwilę jedną,

gdy nadszedł koniec



Gdy nie ma nic...

~~
Każda chwila spędzona
Z Tobą jest jak
Wiosenny deszcz

Każda rozmowa przeprowadzona z
Tobą daje mi szczęście.

Każda łza doprowadza
Mnie do szaleństwa.
Ale...

Nikt na to nie patrzy.
Ludzie są głusi i ślepi.

Na ludzką miłość
I nieszczęście


niedziela, 7 lipca 2013

Po co piszę ?

Wiele z was zadało mi to pytanie w mailach. Uszczęśliwie was, i na nie odpowiem ! :)


Pytanie niby proste, a jednak odpowiedź tak skomplikowana ! Pierwszym powodem jest coś...lub ktoś, kogo poznacie czytając opowiadanie ''Jak bajka zamieniła się w koszmar...''. Na blogu została zamieszczona już pierwsza część, dzięki której być może już się domyślicie :) A na razie to pozostanie moją słodką tajemnicą...


Jest też drugi powód...coś sprawia, iż gdy łapię długopis w rękę...ona jakby sama wie jaki gest zrobić, co napisać. Zupełnie jakby została oczarowana, i pewna moc ją prowadziła. I ja chyba odkryłam jak ta moc się nazywa...znalazłam ją w nudnej codzienności, obserwując z daleka tak bliski mi świat. Może i u was czaji się gdzieś w pokoju. Wiecie już o czym mówię ? Tak, to inspiracja <3

Jest też następny powód. Są dni gdy nienawidzę siebie ! Tego co robię, tego jak żyję, jak wyglądam...Chwile zwątpienia. Wtedy wystarczy jednynie złapać za kawałek kartki i dać się ponieść. Stworzyć światt ubrany w słowa (ludzi, miejsca, dni, przygody...) gdzie wszystko jest ciekawsze, ładniejsze, po prostu idealne !

Chciałabym tylko dodać, iż nie piszę by to był najlepszy tekst na świecie. Oczywiście, staram się by to co wyrażam brzmiało melodyjnie, bo coś przekazywało...jednak jeśli to się nie podoba trudno ! Chcę sprawić bym poczuła się lepiej, a nie koniecznie inni ! A jeśli mi się udaję, iż moje testy uszczęśliwiają też innych to jesynie przyjemny dodatek do tego co jest dla mnie naprawde ważne.






 A wy ? Dlaczego piszecie ?


                                                                                                                                       Francuzka

Niebo


Niebo, jak niebies­ka pierzyna
Chmu­ry, jak puszys­te tęczo­we poduszki
Lężę pod ni­mi sa­ma, głupia, znudzona
A do głowy przychodzą tyl­ko wersów okruszki.

I znów mam ochotę wszys­tko przekreślić
Roz­począć od no­wa zwrotkę nieudaną
Lecz pta­ki próbują mi przeszkodzić
Ćwier­kając kołysankę znaną.

Widzocznie spo­dobał im się fragment
Jak piszę o ich błękit­nym domu.
Śpiew da­je we­nie skrzydeł,
Dos­tar­cza słów mo­jemu pi­saniu.



Wiersz mojego autorstwa...co o nim sądzicie ? 

Francuzka :-)

Jak bajka zamieniła się w koszmar...Część pierwsza.

Dawno, dawno temu żyła sobie zwykła rodzinka. Była mama, tata i cztery córki : Aleksandra, Monika, Zuzanna oraz Justyna. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi do czasu, gdy mama i tata coraz bardziej się kłocili. Codzienne sprzeczki, kłótnie były nie do zniesienia i wkońcu rodzice postanowili się rozstać. Mama wyjechała z córkami do Francji, prócz Moniki, która nie chciała zostawiać samotnego tatusia. Wciągu 5 lat, ojciec i córka bardzo się ze sobą zżyli, pokochali się jeszcze bardziej. Jednak dorazstającej Moni brakowało  w domu mamy, więc wyjechała by zamieszkać z nią i resztą rodzeństwa przez rok. Czas ten jednak minął szybko, i nie zauważyła zmian zachodzących w życiu rodziny. Niestety pewnego dnia, ujrzała na oczy prawdę i zderzyła się z hukiem z nadchodzącą czarną przyszłością...

                                                                                                                          Ciąg dalszy nastąpi

piątek, 5 lipca 2013

Na zmianę nigdy za późno..

Hejka. To znowu ja. ;] Patrzcie co znalazłam z filmu " Szkoła Uczuć ". Ten film należy do jednych z moich ulubionych. http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=cSssyYNIzKQ#at=16  Piękne prawda ? ♥   A tu możecie obejrzeć cały film z lektorem , sama tu oglądałam , więc polecam . ;)
http://filmy.a33.pl/szkola-uczuc-a-walk-to-remember-2002/
 Po tym filmie mam nadzieję, że będziecie umieli docenić to co macie ..

A do tego jeszcze takie 2 cytaty. Nie z tego filmu ale warte przeczytania.

" Tak przyznaję, jestem zmienna w uczuciach. Czasem chce mi się płakać, tak nagle, bez żadnego powodu. A czasem po prostu uśmiecham się do samej siebie. Jednego dnia jestem szczęśliwa, a drugiego życie dla mnie traci sens. Raz jestem zła, a potem mam ochotę przytulić się do przypadkowej osoby. Ale jeśli pytasz czy miłość jest dla mnie czymś zmiennym, odpowiedź brzmi – nie. Jeśli kocham to na całego. Nie ma trochę. Nie ma nic po środku. "


" Pamiętaj, nigdy nie możesz poddawać się w połowie drogi. Jeśli już zaczęłaś coś robić, skończ to. Niezależnie z jakim skutkiem, czy efektem. Podjęłaś się jakiegoś zadania to doprowadź je do końca. Nie rezygnuj i nie mów, że nie warto. Nie odpuszczaj, gdy wiesz, że możesz wygrać. Nie wmawiaj sobie, że nie dasz rady. Nabierz powietrza w płuca i brnij do przodu. Stań oko w oko z własnymi słabościami. Później uderz i tym samym rozpocznij walkę. A następnie ją wygraj, bo stać Cię na to. "


czwartek, 4 lipca 2013

A taki sobie cytat. ;D



" Nie wiem, czy wtedy byłeś trzeźwy, nietrzeźwy, naćpany, najarany czy cholera wie co. Ale chciałabym, żebyś był taki częściej."






Sen

Dzień minął nam beztrosko. Śmialiśmy się, żartowaliśmy. Byliśmy sobą.  We wspólnym towarzystwie czas mijał nam szybko. Do domów rozeszliśmy się o 23 kiedy zezłoszczeni rodzice zaczęli wydzwaniać do Caroline i Claudii.
   - Mówiłaś, że będziesz o 20! Trzeba było chociaż zadzwonić - głos dobiegał ze słuchawki Caro.
   - Sorry, mamo. Wiesz, że jak się spotkamy, to nie myślimy o czasie. - usprawiedliwiała się - Zaraz będę.
Większość ludzi wyśmiałaby nas z naszego podejścia do rodziców. Ale nas to mało obchodzi. Chcemy mieć dobry kontakt z rodzicami. Naszym zdaniem im bardziej pokażemy im, ze jesteśmy odpowiedzialne, to na więcej nam pozwolą. Wygodne, nie? Wystarczy nie pyskować i nie wymykać się z domu podczas szlabanu.
Po chwili wszyscy się rozeszliśmy. Został tylko Matt i ja. Poszliśmy na spacer.
  - Jess?- zaczął po chwili
  - Hmm? Co jest, Matt?
Zawahał się przez chwilę, ale postanowił mi zaufać. Słusznie. Kto jak kto, ale ja potrafię dotrzymać tajemnicy.
  - Kurczę, głupio mi to mówić
  - Wal śmiało- zachęcałam go
  - Bo wiesz... Nie wiem jak to powiedzieć. Chodzi o Nathalie.
Domyślałam się co chciał powiedzieć. Nie zważając na nic zaczął opowiadać mi o swoich uczuciach.
  - Znamy się jeden dzień, a mam wrażenie, że znam cię od 100 lat - zaśmiał się ponuro. Nie rozumiałam wtedy z czego się śmieje - W ciągu tego jednego dnia stałaś się moją przyjaciółką.
  - A ty moim przyjacielem - dodałam z łagodnym uśmiechem - Możesz mi wszystko powiedzieć. Nie zdradzę cię.
  - Dzięki - objął mnie ramieniem. Nie przeszkadzało mi to.
Zdziwił mnie fakt, że miał dziwnie zimną skórę. Nie lodowatą, ale chłodną. Zaskoczyło mnie to, ponieważ noc była wyjątkowo ciepła.
  - Nie znam jej tylko od dzisiaj. Od dawna ją obserwowałem - wyznał - Nie mam nikogo. Mieszkam sam, ale oficjalnym opiekunem jest mój stryj. Dość bogaty, dlatego nie muszę pracować - A więc to stąd te super ciuchy - Zobaczyłem ją , jak szła przez miasto , chyba z jej mamą. Jadła lody. Wyglądała uroczo. Dlatego przeprowadziłem się tutaj. A dziś? Zobaczyłem Was, całe mokre. - zaśmiał się w głos- Nawet nie wiesz, jak bardzo się starałem, by się wciąż na nią nie gapić.
Matt popadł w zakłopotanie. Widocznie nie chciał mnie urazić, w końcu ja też tam byłam. Pokazałam mu, że może na mnie liczyć.
  - Rozumiem, Matt. - położyłam dłoń na jego ramieniu i spojrzałam w oczy, do dna jego duszy. - Czy mogę coś dla ciebie zrobić?
Matt przygryzł nerwowo wargę. Próbowałam zignorować fakt, że wyglądał strasznie seksownie.
  - Mogłabyś porozmawiać z nią? - spytał nerwowo. - Dowiedzieć się, co o mnie myśli.
  - Jasne, Matt. Pamiętaj. Na mnie można liczyć. - poklepałam go po plecach próbując dodać otuchy - Odprowadzisz mnie do domu?
W drugą stronę szliśmy w milczeniu. Wpatrywaliśmy się w gwiazdy czytając ich własną historię.
  Kiedy wróciłam do domu nie wszyscy spali. Młodszy brat, owszem, drzemał smacznie,lecz rodzice już nie. Tata siedział przy laptopie, a mama oglądała telewizję.
  - Co tak długo cię nie było, córciu? - spytała zatroskana mama
Nie była na mnie zła za późną porę. Ufała mi i wiedziała, że nic mi nie grozi.
  - Przyjechała Claudia i Caroline. Dołączył do nas nowy chłopak - Matt. Dziewczyny pojechały, a ja z nim gadałam - nie zamierzałam kłamać. Bo i po co?
  - Ja ci dam chłopaka! Za młoda jesteś- oburzył się tata - Idź spać lepiej.
Tylko się ze mną droczył. Od czterech lat w żartach prawi mi kazania typu ,, Załóż dłuższą spódnicę; Nie zakładaj tych spodenek, są za krótkie; Za ładnie wyglądasz, idź się przebierz. Najlepiej przywdziej habit!''
Przestałam zwracać na to uwagę. Teraz z mamą tylko się z tego śmiejemy.
  - Idę, już idę. - cmoknęłam tatę w policzek, żeby go udobruchać. - Zawsze będę córeczką tatusia - szepnęłam mu do ucha.
Skierowałam się w stronę łazienki gdzie zamierzałam spędzić co najmniej pół godziny. Podczas, gdy woda nalewała się do wanny ( Nie miałam ochoty na prysznic) , ja myłam zęby. Niewiele rzeczy mnie uspokaja, a energiczne ruchy szczoteczką na pewno do nich nie należą. Po prostu nie lubię myć zębów o tej porze. Weszłam do gorącej wody i odetchnęłam głęboko. Głowę oparłam o zimny tył wanny. Włosy miałam spięte w kok- tak jak lubię. Zamknęłam oczy i odpłynęłam w krainę marzeń. Nie, nie spałam. Po prostu marzyłam. Myślałam o tym, dlaczego liście nazywają się liśćmi. Dlaczego Mattowi spodobała się Nath. Po dwudziestu minutach wylegiwania się wyszłam z wanny. Rodzicom życzyłam dobrej nocy i weszłam do swojego pokoju. Położyłam się w moim super wygodnym łóżeczku i niemalże natychmiast zasnęłam.
  Był to jeden z tych świadomych snów, kiedy człowiek potrafi rozróżnić sen od rzeczywistości. Od początku byłam pewna, że tylko śnię. Na jawie nie siedziałabym z Mattem na szczycie kanionu. Wpatrywałam się w piękny krajobraz przede mną. Matt również. Po chwili przestał patrzeć w dal, lecz swój wzrok skierował na mnie. Przyciągał mnie swoim hipnotyzującym spojrzeniem.
  - Jessico? - spytał łagodnie wpatrując się w moje oczy. - Czy ufasz mi?
  - Cóż za pytanie?! - zaśmiałam się głośno - Oczywiście, ze tak !
  - A co gdybym był potworem? - smutny spuścił głowę - Gdybym był krwiożerczym monstrum?
  - Ale nie jesteś.
  - Jestem, Jess, jestem.
  - Nie wierzę - odparłam z przekonaniem
Po chwili pożałowałam, że to powiedziałam. Twarz Matta zmieniła się w przerażającą twarz potwora. Oczy zaszły mu krwią, usta stały się białe i popękane, nos krzywy a włosy popielate. To już nie był Matt, tylko przerażająca bestia. Zaczęłam uciekać. Jak mogłam mu ufać?! To potwór! Stwór dogonił mnie, a jego ostre jak brzytwa zęby zatopiły się w mojej szyi.

__________________________
Jest to jeden z rozdziałów mojego innego bloga. Mam nadzieję, że się podoba ;)
__________________________



Zguba przyjaciółki


Ja naprawdę potrafię być szczęśliwa
Ale to do niej ciągle ktoś zarywa
Zaczynam robić się zazdrosna
A ona coraz bardziej radosna
Przyjaciółką mą jest nazywana
Zaczynam myśleć, że to zwykła dama
Nie myśli o mnie, lecz o sobie
Patrzy się przed siebie
Niech lepiej uważa, bo z tyłu jej ktoś zajebie
I stare boleści odgrzebie
Idę więc do niej w tę noc pochmurną
Nie wiedziałam, ze za chwilę będziemy szli z jej urną
Wchodzę do rywalki mieszkania
A chłopcy są w trakcie znęcania
Krew się toczy z różnych miejsc
By potem powiedzieć cześć
I odlecieć do królestwa wielkiego
A ciało pozostawić u stóp najmniejszego

Zapomnieć ..

Zapomnieć całkowicie o osobie , którą tak bardzo się kochało i tak wiele nas z nią łączyło całkowicie  się nie da. Miłość do tej osoby powoli słabnie, próbujemy wymazać ją z pamięci, nadziei już nie ma, ale wspomnienia pozostają ..


„Zapomnieć. Takie proste słowo. Gdyby część jej mózgu potrafiła od tak, po prostu wymazać informację bez śladu. Tak Jak zapomniała o drobiazgach: wysłaniu życzeń, oddaniu książki do biblioteki, kupieniu pasty do zębów podczas zakupów w supermarkecie. Z wielkimi wydarzeniami nie jest już jednak tak łatwo. Wyryły się w pamięci na zawsze. Żyją w tkankach mózgu, pod skórą, we krwi. Zwinięte w kłębek, drzemią w nieświadomości, do czasu, aż coś je zbudzi. Ni stąd ni zowąd wspomnienia ożywają, wypełniając głowę obrazami przeszłości.”


Serce umiera powolną śmiercią.
Traci nadzieję, jak liście.
Aż pewnego dnia jej nie ma.
Żadnej nadziei.
Nic nie pozostaje.


 '' Od początku świata 
aż po jego brzeg 
czas wszystko lepiej wie 
tam gdzie kiedyś byli nie ma ich 
a Ziemia wciąż 
Ziemia kręci się 
Tam gdzie kiedyś byli nie ma ich 
a ziemia wciąż 

Ziemia kręci się Ziemia kręci się ''

 Ta piosenka mówi nam o tym , że pomimo rozstania powinniśmy umieć się pozbierać , spróbować żyć dalej, żyć od nowa, ponieważ świat kręci się dalej..





Cześć kochani

Hejka ;)
Jestem Patrycja, już prawie mam 14 lat. ( Urodziny mam 06.07 ^^ ) i od teraz ja również będę mieć swój wkład w funkcjonowanie tego bloga ;) Co ja będę robić... ? Muszę wpierw porozmawiać z szefową (Kurczę, nikogo nigdy tak nie nazywałam xD), ale będę Wam dawała do oceny moje wiersze, mogę pisać opowiadania. A może Wy macie jakieś pomysły? Co byście chcieli tu widzieć? Mogę pisać wszystko <3

Ty i ja.
Razem ?
Marzenie. 
Stłuczone lustro.
Powrót do rzeczywistości. 
Odwrót od ciemności.
Drogą do światłości.
Przez miłość.
Przez współczucie.
Uczucie rodzi uczucie.
Przeproś lustro.
Sprawdź czy się sklei.
Nic nie zrobisz.
Nawet jeśli przeprosisz.


Ten wiersz ( można to coś nazwać wierszem? ) napisałam w biegu, tak z marszu. Dlatego taki kiepski. To tak na wstęp.

Coś o nas. ;]

Witajcie ! Jesteśmy koleżankami. Mamy : 17, 15 i 14 lat. Uwielbiamy czytać książki i oglądać romantyczne filmy. ♥  Ja strasznie uwielbiam piłkę nożną , ale na ten temat raczej pisać nie bd... ^^  Ten blog bd opowiadał po prostu o życiu , o miłości o codzienności. Spróbujemy aby ten blog was zaciekawił a może i czegoś nauczył. Pozdrawiamy, cześć. ;)

środa, 3 lipca 2013

Smutne - ale piękne. ♥

Od razu na wstępie dodam , że pisałam to co wpadło mi do głowy i nie każdemu może się spodobać. ;)

Ania wstała bardzo wcześnie. Było ciepło. Promienie słońca grzały jak nigdy. Wspaniała pogoda na oczekiwaną randkę. Dziewczyna szybko posprzątała pokój. Godz. 11:00. Jeszcze 3 godz. do spotkania z moim ukochanym- pomyślała. Była wniebowzięta. Szybko zakręciła włosy. Potem zostało jej już tylko jedno "W co się ubrać ? "Ta randka była dla niej szczególnie ważna. Przebierała w szafie jak szalona. Nagle znalazła piękną błękitną sukienkę z cekinami która wspaniale pasowała do jej oczu. Do tego założyła czarne szpilki, włosy podpięła do góry, zrobiła delikatny makijaż i za nim się obejrzała została jej już tylko nie cała godzina do spotkania. Dziewczyna powoli wyszła na spotkanie. Gdy dotarła on już na nią czekał. Tak samo wystrojony. W pięknej granatowej koszuli, włosy postawione na żel.
Czego chcieć więcej ? - pomyślała.
A tu nagle humor prysł.
- Wiesz ja chciałbym Ci coś p.. powiedzieć..
- Tak ? Coś po za tym, że świetnie wyglądamy ? - zapytała rozbawiona.
- No bo wiesz.. ja już Cię nie kocham.
Ania myślała, że ma zwidy. Nie to pewnie po tej nieprzespanej nocy. To tylko stres.
- Przepraszam nie usłyszałam .. Mógłbyś powtórzyć ?
- No.. no bo wiesz .. przepraszam ale musimy zerwać.
Dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć. Nagle wykrztusiła z siebie.
- A więc już nic do mnie nie czujesz ?
- Niestety nie. Przepraszam muszę już iść. - to powiedziawszy odszedł.
Ania czuła jak łzy same napływają jej do oczu. Stała zapłakana nie wiedząc co zrobić.
Usiadła na ławce płacząc jeszcze głośniej. Zadawała sobie pytania :
Co poszło nie tak ? Czemu to się tak skończyło ? Czy moje uczucia to już nic nie znaczą ?
Przecież tak się kochaliśmy a tu nagle zrywa ze mną od tak , bez wytłumaczenia ?
Nie mam po co żyć nikomu tu nie jestem potrzebna.
Po kilkunastu minutach dziewczyna cała roztrzęsiona i wyczerpana z sił wróciła do domu.
W drzwiach spotkała ją babcia. Zapytała :
- Słonko co się stało ? Jak ty wyglądasz? Nikt nie jest wart Twoich łez.
Ania nic nie odpowiedziała.
Babcia zaparzyła wnuczce gorącą czekoladę i podała ciasteczka.
- No słucham wnusiu , więc co się stało ?
- Babciu ale.. ja nie wiem , ja już nic nie wiem .. jestem do niczego !
I znowu zaczęła płakać. Babcia podeszła przytuliła ją i powiedziała :
- Widzę , że to przez chłopaka .. tak wiem coś o tym. Ale pamiętaj nie ten to będzie następny. Masz jeszcze całe życie przed sobą A zobacz tyle chłopaków na świecie . Nie przejmuj się kochanie. "Pierwsze koty za płoty " . No już uśmiechnij się. ;)
- Tak wiem. - powiedziała dziewczyna.  - Ale wiesz ile jest kolorów tęczy ?
Babcia nie wiedząc o co chodzi odparła
- siedem.
- No właśnie powiedziała Ania.   - Tyle kolorów tęczy a ja lubię ten .......... jedyny.
       - Tyle chłopaków na świecie a ja wiem , że akurat ten ..........  był mi przeznaczony.
Wysłuchawszy to kobieta była dumna ze swojej wnuczki , że wyrosła na tak wspaniałą dziewczynę , z uczuciami , która umie postrzegać świat. Powiedziała :
- Wiesz co ? Ty byłaś taka od małego , jeśli sobie coś obiecałaś musiałaś to mieć. Tak właśnie było.. ;D Przypomnij sobie. ;) No już uśmiechnij się.  A może spróbuj z nim porozmawiać co ty na to ? ;)
- Próbowałam. - odparła.  - Ale o nic nie dało. Powiedział , że już mnie nie kocha i nic do mnie nie czuje. :c  A potem po prostu odszedł.
- Wiesz co .. idź się lepiej połóż. Sen dobrze Ci zrobi.
Dziewczyna posłuchała rady babci i tak zrobiła.
 Następnego dnia , dziewczyna postanowiła przejść się po plaży. Gdy tak wspominała to i tamto nagle zobaczyła zapłakaną matkę Tomka.
Dziewczyna pomyślała.... Jest w jeszcze gorszym stanie ode mnie. Co się mogło stać ? Czy to może ma jakiś związek z naszym zerwaniem ? Ania postanowiła z nią porozmawiać.
- Proszę pani ! Pani Jolu !
- Tak ?
-Co się stało ? Mogę jakoś pomóc ? Rozmawiała może pani z Tomkiem ?
Kobieta w końcu odparła :
- Dziś rano Tomek zmarł. Miał raka serca. Było wiadomo, że został mu tylko dzień.
Matka chłopaka nie miała sił by dalej mówić.
- Prosił , żebym Ci  to przekazała.
Dziewczyna odebrała małą kopertę. W środku siedział list., który wszystko wyjaśniał.
- Bardzo pani dziękuję. To ja już może panią samą zostawię. Jeszcze raz dziękuję , do widzenia.
Dziewczyna otworzyła szybko list i zaczęła czytać...
                                      Najdroższa ! ♥
           Byłaś moją pierwszą miłością. Bardzo Cię kochałem. Te zerwanie było dla mnie tak samo trudne jak i dla Ciebie , lecz musiałem zebrać w sobie siły i Ci to powiedzieć. Zrobiłem to ponieważ tak bardzo Cię kochałem. Wiedziałem, że jak tego nie zrobię, ciężko bd Ci wymazać mnie z pamięci. Mimo iż spędziliśmy tak mało chwil , Ty byłaś dla mnie niepowtarzalną osobą, nieporównywalną do żadnych innych , kimś dla kogo warto było żyć i dla kogo zrobił bym wszystko.  Jeśli teraz to czytasz to znaczy , że już pewnie odeszłem. Lecz pamiętaj , Ty jesteś i na zawsze pozostaniesz w moim sercu , tam.. w Niebie. ♥ Cieszę się , że Cię poznałem. Dałaś mi tyle radości i mimo tej ciężkiej choroby miałem dla kogo żyć. Ostatniej nocy myśłałem bardzo o naszym rozstaniu oraz o tym, że już nie bd mnie na tym świecie, lecz dotarło do mnie , że taka jest kolej rzeczy : "Jedni przychodzą , inni odchodzą. "
Jak Tb chciałbym dać wszystko , nawet gwiazdkę z Nieba , ale może akurat kto inny jest Ci przeznaczony.. ? Chciałbym , żebyś nie martwiła się o mnie , lecz też nie zapominaj o mnie.  Chciałbym , żebyś zaczęła żyć od nowa , chociaż to nie bd takie proste. Abyś była znowu taka uśmiechnięta , czarująca i szczęśliwa z życia. Proszę obiecaj mi to , to moje ostatnie życzenie. Że znów bd taka jak dawniej. Na pewno spotka Cię coś dobrego w Twoim życiu. Spotkasz kogoś kto bd Cię kochał równie mocno jak ja. Dziękuję Ci za to , że byłaś w moim życiu.
                                                                                      Twój Ukochany   - Tomek. <3

Gdy Ania przeczytała list wszystko zrozumiała.  Obrobiła go w ramkę , postawiła na biurku i napisała :
" Ty także na zawsze pozostaniesz w moim sercu "
Dwa dni później odbył się pogrzeb.

Mam nadzieję , że choć troszkę się podobało. Dobra ja idę już spać . Dobranoc. ;*